Po okresie fascynacji, kompletnej negacji wszystkiego co japońskie, nadszedł czas na pogodzenie się z własnym losem (nie takim strasznym) i zaczynam poznawać Japonię.
Każdy, kto trafia do Japonii musi nauczyć się myśleć po japońsku, żyć po japońsku aby kompletnie nie zwariować.
W moim przypadku należało przyzwyczaić się do siedzenia na ziemi, spaniu na futonach i bardzo niskich mieszkań. Tak, tradycyjne mieszkania japońskie są niskie. Mój luby posiadając 187 cm wzrostu dzień w dzień zalicza a to wejście do prysznica, a to futrynę przy przejściu między pokojami. Jest więc nisko. Nisko i minimalistycznie. Minimalna ilość mebli i ogromne szafy z drzwiami przesuwanymi aby gdzieś cały dobytek pochować.
Trzeba też przyzwyczaić się do japońskiego lata. Gorącego, wilgotnego i ... głośnego. Głośnego z powodu głośnych i doprowadzających do szału cykad. Są wszędzie - głośne i bardzo głośne. 24 godziny na dobę. Potrafią zagłuszyć szum samochodów, rozmowę na ulicy. Ponoć najgłośniejsze wydają dźwięki o częstotliwości 160 dB. Mam nadzieję, że te moje za oknem rozwinęły szczyt swoich możliwości. Obecnie w moim mieszkaniu szum zza okna miesza się z szumem pracującego wentylatora.
Czy istnieje jakiś magiczny sposób aby w końcu było cicho???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz